W sobotę rusza 79. Tour de Pologne. Przez pierwsze trzy dni kolarze będą rywalizować głównie na szosach naszego województwa.
Najważniejszy wyścig kolarski w naszym kraju rozpocznie się w sobotę w Kielcach. Podczas pierwszego etapu peleton będzie rywalizował na szosach województwa świętokrzyskiego oraz lubelskiego.
Finisz zaplanowany jest w Lublinie około godz. 16.30. W niedzielę kolarze wyruszą w południe z Chełma, aby po blisko 5 godzinach zakończyć zmagania w Zamościu. 1 sierpnia będzie ostatnim dniem wizyty Tour de Pologne w naszym regionie. Trzeci etap rozpocznie się o godz. 11 w Kraśniku, po czym cykliści udadzą się do województwa podkarpackiego, aby finiszować w Przemyślu. W kolejnych dniach kolarze będą walczyć na szosach Podkarpacia i Małopolski. Wyścig zakończy się 5 sierpnia w Krakowie.
W Tour de Pologne wezmą udział 23 ekipy. W zdecydowanej większości są to członkowie elitarnego cyklu World Tour. Organizatorzy przyznali jednak 5 dzikich kart, a jedna z nich trafiła do reprezentacji Polski. Taka decyzja jest spowodowana faktem, że w naszym kraju nie ma grupy kolarskiej, która ma licencję uprawniającą do ścigania się wspólnie ze światową elitą. Jeszcze niedawno taką posiadała grupa CCC, ale od 2021 roku nie ma jej już w zawodowym peletonie.
Eksperymentalny skład i odpowiedni pociąg
Biało-Czerwoni w Tour de Pologne pojadą w mocno eksperymentalnym składzie. Tomasz Brożyna, selekcjoner naszej kadry, wybierając skład, miał ograniczone pole wyboru, bo nie mógł korzystać z usług Polaków ścigających się w World Tour. Ci w zdecydowanej większości pojadą bowiem w naszym wyścigu w koszulkach swoich klubowych ekip.
Dlatego kadrę oparł na przedstawicielach krajowych drużyn: HRE Mazowsze Serce Polski i Voster ATS Team. Z tej pierwszej drużyny Biało-Czerwoną koszulkę przywdzieją: Jakub Kaczmarek, Marcin Budziński i Piotr Brożyna. Ten ostatni to syn selekcjonera, ale również znakomity zawodnik, który potrafił być szósty podczas mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. Z Voster ATS Team nominację otrzymali natomiast Patryk Stosz, Mateusz Grabis i Jakub Murias.
Liderem naszej reprezentacji powinien być jednak Stanisław Aniołkowski. To jedyny w tym gronie przedstawiciel zagranicznej drużyny – 25-latek na co dzień ściga się dla belgijskiego Bingoal Pauwels Sauces WB.
W tym sezonie był już, między innymi, czwarty w prestiżowym wyścigu Clasica de Almeira. W przeszłości potrafił wygrywać klasyfikację generalną Międzynarodowego Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków. Trudno jednak przypuszczać, że w Tour de Pologne będzie bił się o czołowe lokaty podczas sprinterskich finiszów. Aby się w nich liczyć, trzeba dysponować odpowiednim „pociągiem”, czyli grupą kolarzy potrafiących rozprowadzić na finiszu swojego lidera. Taka machina powinna funkcjonować idealnie, a nasza reprezentacja jest przecież zbiorem zawodników z różnych grup.
Miejsce, gdzie rodzą się mistrzowie
Właśnie dlatego biało-czerwone nadzieje kibice powinni przelać na zawodników ścigających się w barwach innych ekip.
Z nich na pierwszy plan wysuwa się Michał Kwiatkowski. Zawodnik INEOS Grenadiers pojawi się w peletonie po raz pierwszy po dłuższej przerwie. Ostatni raz na poważnie ścigał się na początku czerwca, kiedy brał udział w Criterium du Dauphine. Później leczył kontuzjowaną nogę, przez co stracił chociażby start w Tour de France. Uraz przyszedł w złym momencie, bo Kwiatkowski miał za sobą niezły początek sezonu, okraszony triumfem w prestiżowym klasyku Amstel Gold Race. Czy jednak Kwiatkowski będzie gotowy na walkę w klasyfikacji generalnej Tour de Pologne? Na to pytanie odpowiedź poznamy prawdopodobnie już na trzecim etapie, który będzie wiódł z Kraśnika do Przemyśla.
Finisz jest wyznaczony na stromej ściance, która będzie pierwszym testem formy Kwiatkowskiego. Na pewno za Polakiem nie przemawia historia. Czesław Lang i spółka jak mantrę powtarzają, że Tour de Pologne to miejsce, gdzie rodzą się mistrzowie. Kwiatkowski jest już kolarzem z wielką liczbą sukcesów na koncie, na czele z mistrzostwem świata. Na polskich szosach tak utytułowani zawodnicy triumfują niezwykle rzadko. Ostatnim był właśnie... Michał Kwiatkowski, który wygrał Tour de Pologne w 2018 roku.
Kolejni zwycięzcy, Paweł Siwakow, Remco Evenepoel czy Joao Almeida w momencie triumfu w polskim wyścigu byli dopiero na starcie swojej przygody z wielkim kolarstwem.
Etapy w Chinach, klasyki we Włoszech
Polscy kibice natomiast powinni wyczekiwać sprinterskich finiszy, gdzie Biało-Czerwoni powinni mieć więcej szans na dobry wynik niż w klasyfikacji generalnej.
Specjaliści od szybkiej jazdy na ostatnich metrach powinni mieć co najmniej trzy okazje do zaprezentowania swoich umiejętności. Będzie to miało miejsce na pierwszych dwóch etapach z metami w Lublinie i Zamościu oraz na ostatnim odcinku wiodącym do Krakowa.
Właśnie na te finisze nastawia się Szymon Sajnok. Kolarz Cofidis potrafił w przeszłości zajmować czołowe miejsca na finiszach poszczególnych etapów Vuelta a Espana. Ten sezon ma jednak na razie mocno rozczarowujący i poza 14. miejscem w wyścigu Mediolan-Turyn, nie osiągnął wartościowych rezultatów.
Ciekawą postacią jest też Jakub Mareczko. Zawodnik Alpecin-Deceuninck urodził się w Jarosławiu, a jego rodzice są Polakami. W wieku 5 lat wyjechał jednak z matką na stałe do Włoch. Mareczko posiada dwa obywatelstwa, ale w zawodowym peletonie ściga się z licencją włoską. 28-latek upodobał sobie przede wszystkim azjatyckie wyścigi – dla przykładu wygrał aż 18 etapów chińskiego Tour of Taihu Lake. Na większej scenie jednak też potrafił się odnaleźć i 3 razy był drugi na etapach w Giro d’Italia. Ostatnio natomiast do samego końca walczył o triumf w klasyfikacji generalnej holenderskiego ZLM Tour. Ostatecznie był drugi, a w klasyfikacji punktowej zajął trzecie miejsce.
Pewną zagadką może być 30-latek z Ciechanowa, Łukasz Wiśniowski, ścigający się dla EF Education-EasyPost. On w cyklu World Tour jest na stałe już od 7 lat. Sukcesów mu brakuje, ale w roli pomocnika Wiśniowski odnajduje się idealnie. Teraz liderem swojej ekipy zapewne również nie będzie, ale może próbować swojego szczęścia w ucieczkach.
Z Pogoni Mostostal do Bahrain-Victorious
Oczy kibiców z województwa lubelskiego będą natomiast zwrócone na Filipa Maciejuka. Wychowanek Pogoni Mostostal Puławy w tym sezonie reprezentuje barwy Bahrain-Victorious.
Maciejuk wystąpi nad Wisłą zapewne w roli pomocnika dla kluczowych zawodników swojego zespołu. Powinien jednak otrzymać swoją szansę w czasie zaplanowanej na przedostatnim etapie jazdy indywidualnej na czas. 22-latek jest w niej specjalistą: ma już na koncie brązowy medal mistrzostw świata juniorów.
– Nie nastawiam się na walkę o indywidualne triumfy, ale właśnie na pracę na rzecz kluczowych zawodników w moim zespole. Chociażby w Lublinie będzie finisz idealny pod naszego sprintera, Phila Bauhausa. Na pewno mam swoje ambicje i chciałbym pokazać się z dobrej strony podczas tego wyścigu. Zobaczymy jednak, co on przyniesie. Jestem w dobrej formie, przygotowywałem się do tego startu bardzo sumiennie. Wszystko zależy jednak od dyrektorów drużyny, którzy decydują o tym, czy będę mógł pojechać na własne konto. Profil jazdy indywidualnej na czas nie jest moim wymarzonym. Dam z siebie jednak 100 procent i zobaczymy, co to da. Może takie zaangażowanie pozwoli mi wdrapać się na tym odcinku do pierwszej dziesiątki? Wcześniej jest 5 etapów, więc zawodnicy będą już czuć zmęczenie. Na pewno ta „czasówka” jest zrobiona pod kolarzy, którzy chcą walczyć w klasyfikacji generalnej – tłumaczy Filip Maciejuk.
– Jazda w zawodowym peletonie mocno różni się od tego, co można spotkać podczas wyścigów krajowych. Tam przypomina to trochę zakład pracy, w którym każdy ma do wykonania swoje zadania. Filip jest wysoki i silny, co sprawia, że idealnie pasuje do pociągów, które mają chociażby rozpędzić peleton w celu skasowania ucieczki. Na razie nie jest kolarzem na wielkie toury, ale na wyścigi tygodniowe, które pozbawione są wielkich gór. Ma też świetne predyspozycje do jazdy indywidualnej na czas. Dobrze spisuje się w Bahrain-Victorious i myślę, że w kolejnych latach będzie dalej rozwijał swoje umiejętności – mówi Łukasz Świderski, trener kolarzy KS Pogoń Mostostal Puławy.
Po etapy, po generalkę
Na koniec warto jeszcze zastanowić się nad zawodnikami, którzy swoją postawą na polskich szosach będą przyciągać w najbliższych dniach uwagę kibiców z całego świata. Szukanie potencjalnych zwycięzców klasyfikacji generalnej jest jak wróżenie z fusów, bo przecież to w Tour de Pologne rodzą się gwiazdy, a więc triumfatorzy są również bardzo nieoczywiści.
Na pewno jednak warto zwrócić uwagę na Koena Bouwmana. 28-latek reprezentuje barwy Jumbo-Visma i ma za sobą znakomity sezon. Fanom zapisał się w pamięci jako tegoroczny zwycięzca klasyfikacji górskiej Giro d’Italia. Po drodze po ten triumf wygrał zresztą dwa etapy włoskiej trzytygodniówki. Ciekawą postacią jest także Michael Schar z francuskiego AG2R Citroen Team. 35-letni Szwajcar zazwyczaj pracuje dla innych, ale w Polsce być może dostanie wreszcie szansę pojechania na własne konto.
W składzie INEOS jest mistrz olimpijski z Tokio, Richard Carapaz. Ekwadorczyk w 2019 wygrał Giro d’Italia, stawał na podium Tour de France i Vuelta Espania.
Nieco łatwiej wskazać jest tych, którzy będą się bić o zwycięstwo na sprinterskich odcinkach. Gwiazdą pierwszej wielkości jest Mark Cavendish. 37-latek z Quick-Step Alpha Vinyl Team zbliża się do końca swojej bogatej kariery, w trakcie której w zawodowym peletonie odniósł ponad 160 zwycięstw. Co ciekawe, na tej liście nie ma triumfu w Tour de Pologne, chociaż w tym wyścigu startował dwa razy. Nie oznacza to jednak, że nie wygrywał w naszym kraju. 16 lat temu był najlepszy na etapie Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków w Kielcach i było to jego premierowe zwycięstwo w bogatej karierze. Tegoroczny Tour de Pologne zacznie się właśnie w Kielcach, a meta pierwszego etapu wyznaczona jest w Lublinie. Triumf na Krakowskim Przedmieściu byłby więc znakomitą puentą spinającą karierę Cavendisha.
Na liście startowej jest Arnaud Demare. Francuski sprinter wygrywał etapy na Tour de France i Giro d’Italia. Wygrał też w 2016 roku monument Milano-San Remo.
Niemiecki sprinter Phil Bauhaus z Bahrain-Victorius dobrze wspomina nasz region, bo wygrywał tu przed rokiem, kiedy kolarze finiszowali w Chełmie. W notesie trzeba sobie zapisać także jego rodaka Pascala Ackermanna z UAE Team Emirates. 28-latek w tym sezonie nie błyszczy, ale w przeszłości wygrał aż cztery etapy Tour de Pologne.
Swoje miejsce na polskich szosach na pewno znajdą również inne gwiazdy światowego peletonu, jak chociażby belgijski specjalista od ucieczek Thomas De Gendt z Lotto Soudal. Swojej szansy zapewne poszuka też Niklas Arndt. 30-letni Niemiec z Team DSM zna smak etapowego triumfu w Tour de Pologne – rok temu był najlepszy w Bielsku-Białej.
– Ciężko jest wskazać, kto wygra ten wyścig, bo jest to bardzo nieprzewidywalna impreza. Co roku pojawiają się na niej nowe nazwiska. Myślę, że mądrzejsi będziemy po trzecim etapie z finiszem w Przemyślu. Kluczowa jednak będzie wymagająca jazda indywidualna na czas zaplanowana podczas przedostatniego odcinka – przewiduje Świderski.
Wszystkie etapy będzie można śledzić na antenach TVP i Polsatu, które będą szeroko relacjonować ten wyścig. Przez pierwsze trzy dni kibiców w województwie lubelskim należy jednak zaprosić na świeże powietrze, bo zawodowy peleton będzie mknął tuż obok ich domów.